fot. Salezjański Ośrodek Misyjny w Warszawie

29 lutego 2012

W poszukiwaniu słońca.

18 lutego 2012 
Godzina 5.24. Ledwo zwlokłam się z łóżka. Nic nie widać. Słońce nie wychyliło jeszcze nosa spod pierzyny chmur. Budzę chłopaków. Idziemy na bazar zrobić zakupy. Worek ziemniaków, pół worka marchwi. Tyle samo cebuli. Sto bananów. Piętnaście ananasów. Lista jest długa. Przed domem parkuje triciclo. Zabieramy ze sobą worek kawy. Zielonej. Trzeba ją wypalić. Z zamkniętymi oczami przemierzamy ulice Calki. Wokół tętni życie. A ja marzę tylko o tym, żeby wrócić do łóżka. Zimno. Z nieba leniwie spadają krople deszczu.




Panie Boże, co ja tutaj robię? Wracam myślami do dnia, kiedy wszystko krzyczało we mnie z radości. Do dnia, kiedy zaufałam tak bardzo, że poszłam za Nim. Bez strachu. Bez wątpliwości. Nie jest to takie proste, kiedy trzeba być na nogach od rana do wieczora. Ale mimo to, wszystko jest dla Jezusa, więc w ten sposób wszystko jest piękne, nawet jak trudne.* Nie zawsze jest łatwo. Są takie chwile, kiedy uśmiech chowa się gdzieś pod stertą szarych myśli. Słowa z trudem przeciskają się przez zaciśnięte usta. Nogi odmawiają posłuszeństwa. Drażni wszystko na około. Brakuje siły. Tak po ludzku. A mimo wszystko to czas radości. Tej wewnętrznej. Mojej. W jedności z Nim. Robię przecież to, co robił Jezus kiedy był na ziemi. Wypełniam Jego nakaz: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody.” Pomagam innym kochać Boga nawet jeśli sama tego jeszcze nie potrafię. Jemu nie przeszkadzają moje słabości, ograniczenia i ubóstwo. Czy może być coś piękniejszego? Kochać i być kochaną.
Otwieram oczy. Deszcz ustąpił miejsca kilku promykom słońca. Jestem narzędziem w Twoim ręku, niczym więcej.

*Bł. Matka Teresa z Kalkuty

13 lutego 2012

Calca w obiektywie.

 Andy. moje góry. codziennie inne. zaskakujące. piękne.

jeden z niewielu samochodów w Calce.

 kapliczka na patio w szkole San Roman.

 moich gór ciąg dalszy.
 czasem otulają je chmury.

 centrum Calki.

jedna z wielu piekarni. ta ma piękne, kolorowe wnętrze.

 dbaj o czystość w mieście :)

 ulice Calki.



 kościół parafialny w Calce.

 Calca rozpieszcza mnie swoimi kolorami.





 najstarszy dom w Calce. opuszczony. podobno w nim straszy ;)


Poczuj magię Świąt.

21 stycznia 2012
Jestem tak zmęczona, że nie mogę pozbierać myśli. Rozbiegły się, każda w inną stronę. To jak zabawa w berka. Gonię, dotykam. Jutro znowu trzeba wstać skoro świt. Wymyka się.  Gruntowne porządki w całym domu. Wymyka się. Chwila z książką i kubkiem herbaty w ręku. Wymyka się. Trzeba ugotować coś na obiad. Wymyka się. Boże Narodzenie. Berek.
Wiedziałam, że da się złapać. To jedna z tych myśli, które kurczowo trzymają się moich neuronów i nie dają spokoju. Zastanawialiście się kiedyś nad tajemnicą Świąt Bożego Narodzenia?
Trzeszczący pod nogami śnieg i przeszywające zimno. Zapach zielonej choinki i odbijające się w ogromnych bombkach  światełka. Godziny spędzone w kuchni, żeby przygotować śledzia w śmietanie albo pierogi z kapustą. Opłatek i życzenia składane ze łzami w oczach. Prezenty opakowane w kolorowe papiery i przewiązane jedwabną wstążką. Dom pełen odświętnie ubranych gości i kolędy śpiewane przy wtórze gitary.


Brakowało mi tego w Święta. Zamiast śniegu rozgrzane do czerwoności słońce szarpiące się z deszczem. W kącie zmęczona życiem choinka marząca o nowej sukience. Naleśniki z serem i truskawkami przygotowane na kilka minut przed wieczerzą. Granatowy obrus i zastawa nie od kompletu. Odświętne jeansy i klapki. Zamiast białej koszuli wyciągnięty sweter. Źle mi jakoś było. Wszystko we mnie krzyczało, że to nie tak. Zatęskniłam za domem, za zapachem pierników, za opłatkiem, za silnymi ramionami taty, za niebieskimi oczami mamy, za śmiechem rodzeństwa.  Z tego żalu otoczyłam swoje serce murem. Wysokim.



A ON i tak przyszedł. Tak cicho, że prawie nie zauważyłam. Poradził sobie z moim smutkiem i zniechęceniem. Przeniknął moje niedoskonałości i ograniczenia. Przyniósł świeżość i siłę życia. Emmanuel. Bóg z nami. W Polsce i w Peru. Wśród ośnieżonych sosen i palm z kokosami. W pałacu z marmurową posadzką i w skleconym pośpiesznie domku z tektury. W rodzinie promieniującej szczęściem  i obok skulonego w ciemnym kącie ulicy biedaka. To my potrzebujemy śniegu, choinki i prezentów. On potrzebuje tylko naszego serca. Wszystko inne się nie liczy. To jest właśnie ta tajemnica. Tajemnica Bożego Narodzenia.

Panie Jezu, daj mi nową pamięć pełną cudów jakie we mnie uczyniłeś. Niech wszystkie moje myśli wypływają z Ciebie i płyną ku Tobie.
Nasz Józefów 1 (15) styczeń 2012